Pieniądz elektroniczny - zbędne pojęcie?
Doradzając przy tworzeniu struktur usług płatniczych opartych na koncepcji pieniądza elektronicznego trudno uniknąć pytania o sens utrzymywania w porządku prawnym takiego pojęcia.
Aby maksymalnie uprościć regulacje (które akurat w obszarze usług płatniczych rozrastają się w sposób niebywały), warto rozważyć rezygnację z tego pojęcia.
Pojęcie pieniądza elektronicznego pojawiło się w regulacjach dotyczących usług płatniczych jako odpowiedź na technologiczne rozwiązania, które umożliwiały dokonywanie zapisu na magnetycznych nośnikach danych. Wiele osób upatrywało w nich szansę na stworzenie atrakcyjnych systemów płatniczych, z założenia obowiązujących na stosunkowo niewielkim obszarze oraz przewidujących dokonywanie mikropłatności. Jako przykłady potencjalnych zastosowań pieniądza elektronicznego podawano płatności w środkach komunikacji miejskiej czy płatności za usługi publiczne świadczone na poziomie samorządowym.
Tradycyjne rozumienie pieniądza elektronicznego zakładało, że jest to wartość pieniężna będąca odpowiednikiem realnego pieniądza, przechowywana na magnetycznych nośnikach danych. Zapłata pieniądzem elektronicznym możliwa była w drodze transferu danych z magnetycznych nośników danych na inny magnetyczny nośnik danych. Magnetyczne impulsy, czyli pieniądz elektroniczny, mogły być zawsze wymienione na realny pieniądz. Umożliwiało to teoretycznie organizację bardzo atrakcyjnych systemów płatności, w których płatności mogły być realizowane w czasie rzeczywistym.
Praktyczne zastosowanie tak pojętego pieniądza elektronicznego okazało się jednak bardzo ograniczone. W znacznej mierze przesądziły o tym niestety regulacje, w tym przede wszystkim tzw. I dyrektywa o pieniądzu elektronicznym – dyrektywa 2000/46. Ustanawiały one bardzo wysokie wymogi kapitałowe dla instytucji pieniądza elektronicznego, co skutecznie odstraszało potencjalnie zainteresowanych od tworzenia struktur płatności opartych na pieniądzu elektronicznym.
Nasze doświadczenie pokazuje, że znacznie większe zainteresowanie wzbudzały struktury oparte na koncepcji tzw. serwerowego pieniądza elektronicznego. Koncepcja ta, będąca w dużej mierze wytworem praktyki i doktryny, bazuje na powszechnie w tej chwili akceptowanym założeniu, że nośnikiem pieniądza elektronicznego nie musi być koniecznie magnetyczny nośnik danych w postaci np. karty magnetycznej, lecz może nim być również np. serwer podmiotu prowadzącego system płatności oparty na pieniądzu elektronicznym. W schemacie tym instrument płatniczy (np. karta płatnicza) jest nie tyle nośnikiem pieniądza elektronicznego, ile instrumentem umożliwiającym dostęp do pieniądza elektronicznego zgromadzonego na centralnym serwerze.
Atrakcyjność tej koncepcji polega na tym, że pod względem technicznym usługi oparte na pieniądzu elektronicznym praktycznie nie różnią się od usług płatniczych opartych na tradycyjnym pieniądzu. Tradycyjna karta płatnicza to przecież również instrument, który sam w sobie nie jest nośnikiem wartości pieniężnej, lecz służy jedynie do inicjowania transakcji płatniczych z wykorzystaniem środków znajdujących się na tradycyjnym rachunku (ewentualnie środków pochodzących z kredytu). Zaleta usług opartych na pieniądzu elektronicznym polega jednak na możliwości korzystania z wyjątków przewidzianych dla pieniądza elektronicznego w ustawie o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy.
Wydawca pieniądza elektronicznego, przy zachowaniu określonych warunków określonych w ustawie o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy, jest zwolniony z wielu obowiązków przewidzianych w tej ustawie. Jest to niewątpliwie bardzo duże ułatwienie dla wydawców pieniądza elektronicznego. Powodem wprowadzenia do ustawodawstwa omawianego wyjątku była chęć uwzględnienia specyfiki mikropłatności w kontekście przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz chęć promowania rozwoju struktur opartych na pieniądzu elektronicznym.
W naszej ocenie omawiane regulacje są w tej chwili przeżytkiem i skutkują powstawaniem sztucznych konstrukcji prawnych. Z naszych obserwacji wynika, że koncepcja pieniądza elektronicznego jest w tej chwili wykorzystywana najczęściej w odniesieniu do przedpłaconych instrumentów płatniczych. Jedynym powodem, dla którego wydawcy takich instrumentów decydują się na ich wydawanie w ramach struktur pieniądza elektronicznego, jest możliwość korzystania z omawianego wyjątku przewidzianego przez ustawę o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy.
Jednocześnie wydawanie instrumentów w ramach pieniądza elektronicznego skutkuje zupełnie niepotrzebną komplikacją struktur prawnych. W praktyce wiąże się to z dodatkowymi kosztami związanymi z analizą prawną struktur oraz zwiększonym ryzykiem popełnienia błędów przy tworzeniu dokumentacji prawnej dla usług płatniczych opartych na takich instrumentach.
W związku z powyższym w pełni zasadny wydaje się postulat usunięcia z porządku prawnego odniesień do pieniądza elektronicznego. Po wprowadzeniu w życie regulacji zawartych w dyrektywie PSD cele, które przyświecały wsparciu, jakiego legislator zdecydował się udzielić pieniądzu elektronicznemu, można z powodzeniem osiągnąć z wykorzystaniem ram prawnych stworzonych przez dyrektywę PSD. Regulacje dotyczące pieniądza elektronicznego przyczyniają się w tej chwili jedynie do komplikacji przepisów dotyczących usług płatniczych. Wyjątek przewidziany w ustawie o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy powinien zostać zachowany, lecz powinien mieć zastosowanie do wszystkich instrumentów płatniczych. Nie znajdujemy bowiem jakiegokolwiek uzasadnienia, dla którego miałby on mieć zastosowanie jedynie do instrumentów opartych na pieniądzu elektronicznych, skoro z technicznego punktu widzenia rozwiązania oparte na pieniądzu elektronicznym i pieniądzu tradycyjnym praktycznie przestały się między sobą różnić.
Krzysztof Wojdyło, Zespół Usług Płatniczych kancelarii Wardyński i Wspólnicy